Wiemy, że z trzęsącymi się nogami czekacie na nowy przepis. Niestety autorzy bloga są samotnymi wegan-tatami z co najmniej trójką dzieci na łeb, więc ciężko znaleźć czas na tworzenie nowych przepisów. Mogę uchylić rąbka tajemnicy, że następny post będzie tzw. bombą witaminową, żeby uzupełnić braki po chlebie z ketchupem.
Wasze komentarze są wspaniałe! Ciocia z Chicago, Sebastian z Niemiec itd.
Nie ustawajcie w suszeniu!
Tym postem pragniemy zaproponować pomysł na niedzielny obiad. Co prawda nie jest najtańszy ale nie musicie robić absolutnie nic w ramach przygotowań. Bierzecie talerz i widel i pędzicie do poznańskiej Meskaliny na Starym Rynku (nawet nie wiem czy to sie tak nazywa). Rzucacie piętnastaka i żrycie w opór na miejscu dostając jedzenie pod pysk. Leniwie as fuck! Tylko nie robić wiochy i nie zabierać do domu. Na domowe żarcie znajdziecie przepis u nas!
Nie zapomnijcie o nas wspomnieć znajomym na tej jakże zacnej imprezie.
Więcej info może przyswoić na ukochanym forum plotkarskim:
http://forum.hard-core.pl/viewtopic.php?f=4&t=48942
Witam.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny pozdrawiam z Berlina. Oczywiscie nie było mnie na lunchu także proszę drogi "SiW" o jakąś małą ralacje z perspektywy kuchennego minimalisty jako odp. na mój komentarz.
//sebastian
Pełna relacja z tejże imprezy pojawi sie na blogu jako osobny post.
Usuńtschus